20 kwietnia 2025, godz. 21:00 | Santiago Bernabéu, Madryt
W niedzielny wieczór Santiago Bernabéu zadrży po raz kolejny. Nie z powodu wybuchów euforii, do których przyzwyczaili kibiców Królewscy, ale raczej od ciężaru pytań, które coraz mocniej ciążą nad drużyną Carlo Ancelottiego. Real Madryt, z pozoru nadal potężny, zaczyna się chwiać, a na horyzoncie pojawia się Athletic Bilbao – drużyna, która nie ma nic do stracenia i wszystko do wygrania.
To spotkanie to coś więcej niż mecz. To moment, w którym jeden z najbardziej utytułowanych klubów świata musi odpowiedzieć na podstawowe pytanie: czy nadal jest zespołem, który dyktuje warunki, czy tylko cieniem swojej dominującej wersji sprzed kilku sezonów?
Królewscy z iluzją kontroli
Jeszcze kilka tygodni temu Real zdawał się panować nad sytuacją. Liderzy grali regularnie, wyniki w lidze dopisywały, a w Europie – choć z problemami – madrytczycy wciąż byli w grze. Ale seria słabszych występów odsłoniła pęknięcia w tej maszynie.
Porażka 0:3 na Emirates z Arsenalem była brutalna. Rewanżowe 1:2 na Bernabéu pogłębiło rozczarowanie. I nie chodzi tylko o wynik – chodzi o beznadzieję w grze, brak pomysłu i odpowiedzi na pressing. Do tego porażka z Valencią i wymęczone zwycięstwo z Alaves. W mojej ocenie to już nie tylko chwilowy kryzys. To sygnał, że coś w Realu zwyczajnie się kończy – forma, chemia, a może cierpliwość do stylu Ancelottiego?
Kiedyś Mbappé swoimi rajdami tuszował niedoskonałości. Dziś jego skuteczność już nie wystarcza, bo zespół wygląda, jakby grał z zaciągniętym hamulcem. Jude Bellingham – znakomity w pierwszej części sezonu – obecnie sprawia wrażenie przeciążonego. A defensywa, mimo nazwisk pokroju Alaby i Rüdigera, traci gole w momentach, które kiedyś spokojnie kasowała.
Bilbao – wyrachowanie zamiast fajerwerków
Z drugiej strony mamy Athletic Bilbao – zespół, który nie zachwyca błyskotkami, ale buduje sukces przez konsekwencję, dyscyplinę i organizację. Ernesto Valverde wie, że nie ma drużyny pełnej gwiazd, ale potrafi wydobyć z niej maksimum. Ich awans do półfinału Ligi Europy po zwycięstwie 2:0 z Rangersami to nie przypadek – to efekt żmudnej pracy i mądrej taktyki.
Co ciekawe, mimo świetnej passy siedmiu meczów bez porażki, Bilbao nie zdobyło gola w trzech ostatnich meczach wyjazdowych. I właśnie dlatego sądzę, że będą teraz podwójnie zdeterminowani, by przełamać tę statystykę – szczególnie na stadionie, na którym ostatni raz wygrali… w 2005 roku.
Kiedy historia mówi jedno, a teraźniejszość – coś innego
Spójrzmy na fakty. W ostatnich 32 spotkaniach Real u siebie wygrał z Bilbao aż 25 razy. To absolutna dominacja. Ale wystarczy rzut oka na ostatnie tygodnie, by dostrzec, że to już nie są ci sami Królewscy.
Tymczasem Athletic w ostatnich tygodniach prezentuje jedną z najlepszych defensyw w La Liga. Cztery mecze z rzędu bez straty bramki mówią same za siebie. A ofensywa, choć nieregularna, oparta jest na zawodnikach z błyskiem – Sancet, Nico Williams czy Berenguer potrafią zaskoczyć jednym zagraniem.
Forma i liczby – kto wygląda lepiej?
Zespół | Miejsce | Punkty | Bilans bramek | Forma (ostatnie 5) | Średnia goli / mecz |
---|---|---|---|---|---|
Real Madryt | 2 | 66 | 64:31 | W – W – W – L – W | 2.7 (dom) |
Athletic Bilbao | 4 | 57 | 49:25 | D – W – D – D – W | 1.16 (wyjazd) |
Real nadal punktuje solidnie, ale w mojej ocenie to Bilbao wygląda dziś na drużynę bardziej zwartą, pewną siebie i lepiej przygotowaną mentalnie do walki z silnym rywalem na jego terenie.
Czego się spodziewać?
Nie spodziewam się fajerwerków. Wszystko wskazuje na partię taktycznych szachów. W sześciu z siedmiu ostatnich meczów między tymi drużynami padło mniej niż trzy bramki. W pięciu z ostatnich sześciu spotkań Bilbao – również. Dodajmy do tego fakt, że obie drużyny regularnie trafiają między 31. a 45. minutą meczu – i można się spodziewać napięcia, ale nie gradu goli.
Typ redakcji
Mój typ: remis 1:1. Obie drużyny znajdą drogę do siatki, ale żadna nie zdominuje rywala. Jeśli ktoś wygra, to raczej po jednej bramce przewagi, i tylko dzięki indywidualnemu błyskowi lub błędowi przeciwnika.
Podsumowanie
To będzie mecz ważny nie tylko dla układu tabeli, ale również dla narracji obu klubów. Real gra o zachowanie resztek autorytetu i nadziei na mistrzostwo. Bilbao – o przełamanie klątwy Bernabéu i potwierdzenie, że ich miejsce w europejskiej elicie to nie przypadek.
W mojej ocenie to może być mecz pełen nerwów i napięcia, gdzie wynik powie mniej niż to, jak obie drużyny na siebie zareagują. I dlatego warto go obejrzeć – bo w takich spotkaniach często pisze się nowa historia.